Kudybuk – Wystawa malarstwa Katarzyny Kudyby

marzec-kwiecień 2021
Galeria 4 Ściany
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie


Wystawa prac Katarzyny Kudyby w Galerii Cztery Ściany jest nagrodą za osiągnięcia w dziedzinie malarstwa w roku akademickim 2018/2019. Ze względu na ograniczenia związane z epidemią, wystawa nie mogła odbyć się w ubiegłym roku akademickim, gdyż na czas jej planowego trwania przypadł okres niemal całkowitego przejścia uczelni w tryb pracy zdalnej. Wystawa została zorganizowania teraz, otwarcie odbyło się 15 marca. Oprócz Autorki obecny był Dziekan Wydziału dr hab. Jarosław Adamowicz prof. ASP oraz jeden z kuratorów galerii dr Szymon Wojtanowski. Zapraszamy do oglądania wystawy online!

„Twarzydło”*

prof. Łukasz Konieczko

Czy uprawnione jest stanowisko stwierdzające, że współczesność nie tworzy już wielkich stylów w sztuce, które w minionych wiekach wytyczały wspólny kierunek dla poszukiwań poszczególnych twórców? Taki pogląd z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Teoretycy i krytycy sztuki zakładają, że jesteśmy otoczeni plątaniną rozmaitych post- i neo-stylów i z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że ten stan się utrzyma. Z elementów tej swoistej wielobarwnej i wieloelementowej mieszanki artysta składa swój język, czasami na podobieństwo kolażu, czasem we współbrzmieniu z dalszymi lub bliższymi „klasykami”, bywa, że po latach żmudnej praktyki wypracuje własny indywidualna styl wypowiedzi. Jedni zobaczą w tym ciągłość sztuki inni dialog, a może zamknięty krąg.

Autorka wystawy „Kudybuk” z pewnością zajrzała w otchłań sztuki, można podejrzewać, że ma swoich ulubionych twórców, a może jedynie wybrane obrazy? Ma świadomość związków i kontekstów. Czy czuje się kontynuatorką ekspresjonistów? Czy bliższy jest jej dialog z Georgiem Bazelitzem czy Rainerem Fettingiem? Myślę, że Katarzyna Kudyba nie zaprząta sobie tym głowy, może głównie za sprawą tego, że nie dokonuje spekulatywnych wyborów, nie szuka najwłaściwszej konwencji dla wyrażania własnych malarskich emocji, raczej odpowiada na wewnętrzny przymus, który każe jej postępować w określony sposób — oczywiście może tylko tu i teraz, choć ja widzę w tym malarstwie determinację daleko głębszą i poważniejszą od chwilowej dyspozycji.

Jest kilka cech, które mogą wydawać się stałe dla wszystkich prezentowanych na wystawie obrazów: ograniczona, wywodząca się z czerni i czarnopochodnych tonów gama, „nad-skala” rysująca detal w powiększeniu — co pozwala określać kształt plątaniną formalnych znaków, linii, rytmów i malarskich tkanek niezabiegających o zbudowanie iluzji, raczej o oddanie emocji zapisu i temperamentu samej autorki i w końcu ostatnia wspólna cecha, pochodna w pewnym stopniu poprzednio wymienionej. W większości zaprezentowanych obrazów wybrany motyw, niezależnie od swojej wielkości, nie mieści się w przypisanej ramie, tak jakby kadr pochodził z innego rozmiaru, albo inaczej, że jest w stanie zawrzeć w sobie jedynie wycinek rzeczywistości, która w powiększeniu nie pozwala się poprawnie umieścić w wyznaczonej i ograniczonej przestrzeni. A może świat jest zbyt wielki i skomplikowany, by zmieścić go w umownym oknie obrazu — niezależnie od tego jak rozległą ukazuje perspektywę. Wszystkie te cechy mają pewną wspólnotę. Choć odnoszą się do czytelnych, rozpoznawalnych malarskich motywów tworząc nawet ich wizerunek, co w przypadku portretowych prób jest całkowicie zrozumiałe, to jednak nie koncentrują się na opisie rzeczywistości ale przede wszystkim ukazują działanie, zapis, próbę dotarcia do jakiś elementarnych składników mikroskali, które ujawniają swoją obecność dopiero w powiększeniu i może bardziej są odbiciem przeczucia niż wynikiem wnikliwej obserwacji. Myślę, że ten stan przeczuwania jest dla malarza (malarki) szczególnie istotny, w końcu odwołuje się do intuicji, która jest bardzo ważnym elementem w arsenale środków do czytania i przetwarzania świata.

Autorka wymyśliła (choć autor tekstu nie ma pewności czy stoi za tym jedna czy więcej głów) dwie nazwy dla swojej debiutanckiej, indywidualnej wystawy malarstwa — określenie „wymyśliła” jest w tym przypadku szczególnie adekwatne, bo próżno ich szukać w słowniku języka polskiego — obie wyśmienicie wpisują się w klimat obrazów, a może nawet przekazują coś więcej, również o samej Autorce. W pewnym sensie można je uznać za esencjonalne streszczenie, podsumowujące zarówno obrazy jak i malarski świat Katarzyny Kudyby, który zawsze osadzony był w pewnym mroku, niedopowiedzeniu, refleksji. Można powiedzieć, że w jej obrazach czai się jakiś mrok, choć nie jest on straszny, raczej intrygujący i tajemniczy. Warto nadmienić, że określenie Dybuk znane z folkloru i mistycyzmu żydowskiego, które dosłownie tłumaczy się jako „przylgnięcie”, określa zjawisko zawładnięcia ciałem żywego człowieka przez ducha zmarłej osoby, który nie może zaznać spokoju. W kontekście twórczości, która potrafi stać się obsesją, relacji jaka powstaje między malarzem a obrazem, w końcu pewnego przeniesienia, które następuje pomiędzy światem widzialnym a jego malarskim wyobrażeniem tytuł „Kudybuk” uruchamia niezwykle bogatą plątaninę skojarzeń, do rozplątywania której zapraszam wszystkich odwiedzających wystawę. A „twarzydło”? Cóż, trudno mi sobie wyobrazić lepszy tytuł dla każdego z zaprezentowanych na wystawie obrazów, a szczególnie dla tych, które powstały w czytelnym odniesieniu do autoportretu. Ich pomysł rozpina się i rozwija gdzieś pomiędzy dosłownością cytatu a ekspresyjną deformacją przemieniając twarz w coś na podobieństwo… No właśnie, czego?

Zawsze pisząc o malarskich dokonaniach studentów wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki nie mogę uciec od pytania, co zrobią z tym swoim malarstwem? Czy dobry początek będzie miał swoją kontynuację? Czy to, co możemy zobaczyć w wydziałowej galerii „4 Ściany” to prefiguracje jakiegoś ciągu dalszego?

Trzymam kciuki za to, by to malarstwo doczekało się kolejnych odsłon, by mogło jeszcze urosnąć ciężarem emocji i warsztatowych poszukiwań. I choć można podejrzewać, że malarstwo dla autorki nie jest miłą odskocznią od codziennych zmagań ani relaksem dostarczającym wytchnienia od żmudnej konserwatorskiej pracy, że kryje się za nim znój, trudne wybory i wielokrotne powroty do podjętych decyzji — co każdy praktyk doskonale rozumie — to jednak, podejrzewam, że dostarcza jej emocji szczególnych i niedostępnych w innych obszarach aktywności. Oby jak najdłużej!

* „Twarzydło” było drugą zaproponowaną wersją tytułu wystawy, która finalnie nie została wykorzystana, żeby nie stracić tego, jakże oryginalnego i celnego określenia w kontekście powstałych obrazów, autor tekstu postanowił podkraść tą nazwę podkreślając jednak, że nie brał udziału w jej powstaniu.

Katarzyna Kudyba (urodzona w 1993 r.) – studentka Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP. Uczestniczyła w wystawie poplenerowej „Harenda 2016” w Galerii Cztery Ściany, w wystawie Katedry Sztuk Pięknych w Galerii ASP w Bronowicach, Kraków 2017. Brała udział w międzyuczelnianych warsztatach plenerowych „Za-TOR 2017” – 2018 oraz w wystawach poplenerowych w Zatorze, Radomiu,  Częstochowie, Rzeszowie i Krakowie. Współorganizowała plener malarski „Granichar” w Bułgarii wraz z wystawami poplenerowymi w Bułgarii i Krakowie. Uczestniczyła w wystawie fotograficznej „Same pozytywy” w 2018r. w Galerii Cztery Ściany. Brała udział w wystawach „Warszawa plus Kraków równa się ASP” w 2019 roku. Od września 2020 roku pracuje w MuFo w Krakowie. Obecnie wykonuje dyplom w Pracowni Archiwalnych Materiałów Fotograficznych pod kierunkiem dr Kariny Niedzielskiej.

Galeria składa podziękowania Oldze Pawłowskiej za projekt plakatu wystawy oraz Oskarowi Hanuskowi za rejestrację cyfrową wydarzenia.

Jedna odpowiedź do “Kudybuk – Wystawa malarstwa Katarzyny Kudyby”