[geogis_old_gallery album=”Zator2011zaproszenie”]
[geogis_old_gallery album=”zatorzdjecia”]
Wybory nad pustym, białym, zagruntowanym płótnem nie są łatwe. Może pozostawić płótno białe, nie zranione żadnym pociągnięciem pędzla? To rozwiązanie wydaje się radykalne, ale w istocie jest przyznaniem się do porażki. Jeżeli już płótno "zranimy" pędzlem, to musimy je "uleczyć".
Wiemy czym obraz bywał wedle rozmaitych recept. Możemy którąś z tych recept odświeżyć i zastosować. Możemy też odrzucić wszelkie gotowe recepty i zacząć uprawiać artystyczne "znachorstwo": leczyć obraz wyłącznie na swój własny rachunek. Czy to jednak możliwe?
Malarstwo, a także cała szuka, doszło do etapu całkowitej wolności. Jeszcze kilka lat temu w prestiżowych galeriach sztuki współczesnej nie było miejsca dla sztuki odwołującej się do surrealistycznej tradycji oraz związanej z nią estetyki i poetyki. Można było się odwoływać do reklamy, fotografii, gazetowej satyry, ale nie do surrealistycznej poetyki. Dziś całkiem spora grupa młodych artystów tak maluje. W kolejce czeka malarstwo materii i abstrakcja geometryczna, a dalej może koloryzm i naturalistyczny lub ideologiczny realizm. Wszystko wolno, do wszystkiego wolno się odwołać, jednak bez gwarancji osiągnięcia sukcesu. Sukces jest sprawą złożoną, tylko w części zależną od wartości artystycznych.
Sytuacja wolności jest trudna. Skoro wszystko wolno, skoro można zwrócić się w dowolną stronę, pójść w dowolnym kierunku, to jak wybrać ten właściwy, na co się zdecydować? Taka wolność bywa paraliżująca. Musi się ona zderzyć z wewnętrzną wolnością artysty, dzięki której będzie on w stanie odrzucić wszystkie kuszące możliwości, oferowane przez wolność zewnętrzną, na rzecz tej jednej, warunkowanej przez wolność wewnętrzną. Wolność zewnętrzna jest związana ze słowem "mogę", wolność wewnętrzna ze słowem "chcę".
Na plenerze malarskim można jednak sobie pozwolić na abstrahowanie od tych wszystkich problemów. Można zaufać swojej intuicji, wybrać temat lub motyw. Okolica jest piękna, w stawach pływają karpie. Można się oddać czystej radości malowania.
W Zatorze w tym roku było mglisto i ponuro, niebo jak brudne mydliny, przestrzeń grząska i nasiąknięta wilgocią, barwy sprane ze śladami dawnej świetności, wiatr hulał, niektórzy chronili się do wnętrza.
Jerzy Hanusek