Wystawa malarstwa Edyta Sobieraj

Galeria "4 ściany" zaprasza

Edyta Sobieraj

"Indywidualna wystawa malarstwa" 

 

Wernisaż 28 marca 2011 r. (poniedziałek) o godz. 19.00
Wystawa czynna w dniach: od 28.03.2011 r. do 06.05.2011 r.
Od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 do 19.00

Adres: 30-052 Kraków, ul. Lea 27-29,
e-mail: galeria.wkirds@asp.krakow.pl

 

[geogis_old_gallery album=”EdytaSobieraj”]

[geogis_old_gallery album=”EdytaSobierajObrazy”]

 

Edyta Sobieraj

Urodzona w Warszawie.

W latach 1990-95 studia na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie w pracowni prof. Jana Szancenbacha, dyplom z wyróżnieniem w 1995 roku.

W 1997 roku rozpoczyna pracę pedagogiczną  w ASP w Krakowie na stanowisku asystentki, od 2010 na stanowisku adiunkta w pracowni prof. Adama Brinckena.

Autorka 17 wystaw indywidualnych m.in. w Krakowie, Legnicy, Krynicy, Nowym Targu, Berlinie i Monachium w Niemczech, Braunau w Austrii oraz  Oslo, Tjome i Trondheim w Norwegii. Brała udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Laureatka wielu nagród m.in. Grand Prix na IV Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych – Legnica 1996r., II nagroda na XVII Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego – Szczecin 1998.

Prace w kolekcjach  w kraju i za granicą.

 

Cokolwiek chciałbym napisać o dzisiejszym malo
waniu Edyty Sobieraj muszę odwołać się do obrazów, które powstawały kilka lat temu.

Sztuka powinna odnosić się do sfery duchowej człowieka, nie trzeba więc posługiwać się tak często dzisiaj obowiązującymi: kanonem i regułą. Może trzeba zdać się na inny sposób rozpoznania autentycznej inspiracji i duchowego przesłania zawartego w dziele?

Myślę, że wielu z nas doświadczyło przy obrazie, nie do końca sprecyzowanego odczucia dreszczu, takiego ucieleśnionego wzruszenia. Prawdziwe emocje budzić może tylko spotkanie z autentyczną twórczością. Obraz, wywołując wzruszenie, daje odczucie naszego ograniczenia wobec tego, co jest poza świadomością. W takiej sytuacji stawia nas Edyta Sobieraj. Jej malarstwo to nie estetyczne wędrówki śladami tradycji i kreowanie artystycznych bytów, to tworzenie angażujące pełną osobowość artystki z jej egzystencjalnymi rozterkami. Pewien jestem, że zmagania Edyty Sobieraj z obrazami mają wymiar istotnych rozważań, a jej proces twórczy powoli przekształca się w stan głębokiego wtajemniczania w sens życia.    Nie uwodzi atrakcyjnością materii, a próbuje odsyłać widza poza obraz, aby dostrzeżone było to, co nieprzekładalne na grę plam i faktur. Jej niedookreślona forma potrafi oddać to, co nieprzedstawialne, intymne i przeżywane. Jest świadoma, że malarstwo ma być wyjątkowym wyzwaniem do otwarcia się na tajemnicę nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy. Bezimienni bohaterowie obrazów: niby-drzwi, niby-szafki, niby-draperie, a tak naprawdę nic nie jest na niby. Piękne malarstwo!

 

Nie ma początku w wyborze, jest raczej potrzebą wewnętrzną stającą się samoistną intencją. Z determinacją, ale i z wahaniami. Dla Edyty Sobieraj malarstwo jest rejestracją stanów wewnętrznych, przeżywaniem tego, co się aktualnie w jej życiu zdarza, nie tracąc nic z uniwersalności. Kto o sobie mówi – o wszystkich mówi.

Prezentowane w galerii „Cztery Ściany” nowe obrazy Edyty Sobieraj zachowując charakterystyczny i rozpoznawalny malarski język nadal są zapisem jej emocjonalnych stanów, rejestracją procesów życiowych i twórczych. Nie ma w nich jednak tak zauważalnej wcześniej gry, czy nawet walki między emocją a myślą, dramatycznego poszukiwania i odnajdywania formy. W nowych płótnach odnajdujemy jej konkretyzację, a przedmioty – bohaterowie tak często malowane przez artystkę,     są bardziej określone formalnie, prawie dotykalne.

Autorka zachowując autonomiczność przedstawianych rzeczy, tak jak w muzycznych kompozycjach prowadzi się jednocześnie kilka głosów, uzyskuje strukturalną harmonię na płaszczyźnie płótna. Jest w tych obrazach jakieś dostojeństwo i powaga, rodzaj dobrze scenograficznie ułożonego spektaklu. Światło jest rozproszone, gdzieniegdzie mocniejsze i punktujące, podkreślające znaczenie cienia. Stoły, taborety, wielkie misy, obrazy licami odwrócona do ściany, czasem brudna         i chropawa podłoga, czasami wypastowana i błyszcząca. Reguła ładu i porządkującej kompozycyjnej dyscypliny. Dominanty kolorystyczne, walorowe dopowiedzenia, czytelność rysunku, wcierkowa lekkość, fragmenty dekoracyjnego ornamentu. Wielkoformatowe obrazy przedstawiają wnętrza znane z wcześniejszych realizacji. Te nowe „opowiadania” utrzymane w jaśniejszych tonacjach, spokojniejsze i wyciszone. Wysublimowane szarości, spopielałe ugry, umbry i sieny, czasami kobalt i ultramaryna. Wcześniejsza energia i niepokój ustąpiły miejsca porządkowi i harmonii. Zrównoważone relacje między pionami i poziomami, dużymi i małymi przedmiotami i umiejętnie określone dominanty decydują o nowej jakości obrazów Edyty Sobieraj. Jej malarski kunszt, świadomość odpowiedzialności za przesłanie i silnie przeżywany proces twórczy daje pewność, że odległość między intencją  a interpretacją nie będzie duża.

Zaskakujące w twórczości artystki jest pojawienie się postaci. Jest to raczej powrót (pamiętam wcześniejsze próby podejmowania tego tematu), jednak rzadko albo wcale nie były prezentowane na wystawach. Pokazywane w galerii „Cztery Ściany” prace z ludzką figurą to malowane na małych formatach akwarele, tempery, gwasze. Artystka wykorzystuje wszystkie możliwości, jakie dają te techniki. Prace są lekkie, dynamiczne, budowane laserunkami, konturową linią, grubiej nakładanymi impastami. Postać nie ma klasycznie pojmowanej cielesności, malowana jest zdecydowanymi uderzeniami pędzla i szpachli i mocno określona konturem. Od lat obserwuję twórczość Edyty Sobieraj. Jest w niej niezachwiana wiara w malarstwo, przekonanie, że dzięki niemu pozna lepiej siebie i świat. Innej drogi dla niej nie ma. I dobrze!

Zbigniew Sprycha

 

[geogis_old_gallery album=”sobierajwernisaz”]