Wystawa poplenerowa studentów IV roku Wydziału Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki w Zatorze
25 listopada 2016 roku w „Galerii Szklanej” Regionalnego Ośrodka Kultury w Zatorze odbył się wernisaż wystawy poplenerowej prac studentów IV roku wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. Wystawę otworzyli: Dyrektor ROK w Zatorze Elżbieta Mostowik, Prodziekan Wydziału KiRDS dr Katarzyna Stępień oraz kierownik Katedry Sztuk Pięknych Wydziału KiRDS prof. Łukasz Konieczko. Wydarzenie zaszczycił swą obecnością Burmistrz Zatora Mariusz Makuch. Wystawa jest podsumowaniem pleneru malarsko-rzeźbiarskiego, który odbył się w październiku 2016 roku w Zatorze. Więcej informacji na stronie internetowej ROK w Zatorze oraz stronie wydziału KiRDS.
Młodość i jesień
O plenerze malarskim myślimy jak o jednym z elementów tradycyjnego procesu kształcenia artystów. Można nawet powiedzieć, iż taki wyjazd jest zadaniem bardzo akademickim. A jednak, jeśli spojrzeć na wielowiekową historię „nauczania” malarstwa, organizowanie plenerów jest bardzo młode.
Malarz romantyczny sam wyrusza w plener, nawet jeśli w ślad za nim podąża tragarz z ekwipunkiem, to w pozostawionym nam przez tę epokę kadrze, znajduje się artysta i dzika przyroda. Impresjoniści malują pod gołym niebem bezpośrednio z motywu – oni są już w grupie. Właśnie malowanie w plenerze jest jedną z cech, która ich odróżnia i stanowi
o tożsamości artystów. Malarze ci w ten sposób odcinają się od akademizmu XIX wieku. O koloni malarzy tworzących wspólnie w plenerze marzy jeszcze Vincent van Gogh. Warto zwróci uwagę, że wprawdzie wbrew woli, ale większość obrazów namalował on samotnie. Inny postimpresjonista, Paul Cézanne, malował Górę Świętego Zwycięstwa
w podobnych warunkach.
W powojennej Polsce koloryści ugruntowują na dobre pozycję pleneru na uczelniach artystycznych. Wcześniej wyjazdy w celu malowania pejzaży wprowadził w Krakowie Julian Fałat. Wtedy wiedziano jak malować pejzaże. Nie wartościuję, a jedynie zaznaczam, iż rodzaj wzorca, jak ma wyglądać pejzaż w owym czasie istniał. Wracając do lat powojennych: pośród artystów, którzy ukończyli akademie, plenery organizowano
w ramach działania Związku Polskich Artystów Plastyków. Tak było przez parę dziesiątków lat. Chociaż wiem, że to co piszę, nie jest wolne
o uproszczeń, dobrnęliśmy już do naszych czasów. Jako malarze z taką formułą pleneru spotkaliśmy się chyba wszyscy. Na pewno uczestniczyli
w niej nasi nauczyciele z liceów plastycznych i studiów. Dlaczego o tym mówię? Wydaje mi się, że plener jest jednym ze zjawisk w malarstwie, które zaczyna zanikać. Plenery są i będą jeszcze długo organizowane,
a jednak mamy właśnie możliwość oglądania „epoki” schyłkowej. Na początku malowanie w plenerze należało do awangardy, tak było kiedy malowali we Francji wspomniani już Impresjoniści. Dzisiaj jest odwrotnie: plenery malarskie są popularne pośród artystów „nieprofesjonalnych”. Na wystawach prac twórców tzw. profesjonalnych już nie oglądamy owoców plenerowych wyjazdów. Myślę, że kiedy plener święcił tryumfy, właśnie w pejzażu upatrywano miejsce na innowację. Malowano w grupie, by się umocnić – przeprowadzano przecież swoistą rewolucję. Dzisiejszy malarz wobec pejzażu, chyba nie czuje się ani jak awangardzista, ani jak znający konwencję malarz XIX wieku. Jest trochę zdezorientowany. To jednak nie musi wcale oznaczać katastrofy.
Przez kilka dni października grupa studentów IV roku uczestniczyła
w plenerze malarsko-rzeźbiarskim w Grodzisku pod Zatorem. Czy jest coś podejrzanego w tym, że studenci biorą udział w odchodzącej formie aktywności artystycznej jaką jest obecnie plener? Myślę, że jest to ciekawe. Młodzi ludzie spotykają się ze zjawiskiem, którego trwanie przekracza lata życia kilkudziesięciu pokoleń. To, że plener się starzeje oznacza tylko tyle, że i on żyje swym własnym życiem. I chociażby opadał powoli na dno historii sztuki, studentów łączy z orkiestrą pokładu „Titanica”, jedynie fakt, że i oni, mimo niepogody, wytrwali do końca. Są młodzi, a sztuka będzie istniała nadal. Wystawa w Galerii Szklanej wynika więc ze spotkania młodości i jesiennej pory roku. Jest też w metaforycznym sensie, oddaną przez studentów przysługą starzejącemu się zjawisku.
Szymon Wojtanowski