Wszystko już było?
Myśląc o tegorocznym plenerze naszych studentów w domu plenerowym ASP na Harendzie w Zakopanem, a w zasadzie zmobilizowany obowiązkiem napisania krótkiego komentarza do nadchodzącej wystawy opatrzonej datą 2015, przeglądnąłem kilka tekstów, które komentowały tę okoliczność w ostatnich latach. I cóż?
Muszę stwierdzić, że sytuacja robi się dość trudna! Było już o kłopotliwym górskim pejzażu, o pracownianej rutynie i ożywczym wyjściu w plener, były własne wspomnienia, nawiązania do historii bliskiej i dalekiej, były refleksje o tym jak malować i o tym, że nie ma „świętej księgi” z radami jak malować. Co Jeszcze? Co można dodać do sytuacji, która wydaje się tak prosta i oczywista, szczególnie z naszej, uczelnianej perspektywy, mając w pamięci, że studenci od kilkudziesięciu lat jeżdżą na plenery, w to samo miejsce, malują te same dachy i sosny i Giewont i…
I wciąż powstają inne obrazy. Czy to wynik zmieniającej się rzeczywistości wokół nas? Czy to uroda miejsca, świeże powietrze? Myślę, że to przede wszystkim fenomen malarstwa, które potrafi wciąż zaskakiwać, choć operuje tak klarownymi i może dla niektórych archaicznymi środkami wyrazu. Niezależnie od konwencji, mody, stylu malarstwo zawsze dążyło do stworzenia wyobrażenia – wyobrażenia na miarę czasów i ludzi, którzy je tworzyli. Ale co najważniejsze, obraz przenosi w bardzo szczególny sposób energię, która powołała go do życia. Dzisiaj autorzy zobaczą swoje prace w wyjątkowej „galeryjnej” rzeczywistości. Może bardziej poczują się w roli widza niż rodzica, który targany emocjami nie może obiektywnie rozpoznać i ocenić własnej sytuacji. Wyraźniej zobaczą wady i zalety i – mam nadzieję – wyciągną ważne dla siebie wnioski. Bo należy pamiętać, że artysta nawet gdy jest uczony to uczy się sam, bo sam musi podejmować najważniejsze decyzje.
W potoku obrazów, które odnajduję w pamięci często zacierają się twarze, roczniki, nazwiska ale gdy natknę się na archiwalne katalogi, jeden obraz może wywołać lawinę wspomnień i ponownie skupić uwagę, zaangażować wyobraźnię. Obraz jest bardzo pojemny, potrafi nieść w sobie wiele treści i emocji. Mam nadzieję, że nasi studenci patrząc kiedyś na swoje harendowe impresje odnajdą w nich wspomnienia, może powrócą malarskie ekscytacje. Nam, widzom zostaje to, co może dostarczyć umiejętnie położona farba na płótnie – no i światy, które czasami potrafią być tak przekonywujące. Tak było i miejmy nadzieję, że tak będzie.
prof. Łukasz Konieczko