Wystawa rzeźb Konrada Kozieła pt. „SE[A]NS”

Seans w „Czterech ścianach”
Od   6 grudnia 2016 roku w Galerii Wydziału KiRDS „ 4 ściany” mieszczącej się przy ulicy Juliusza Lea  29, można zobaczyć wystawę Konrada Kozieła „SE[a}NS” / część I. Wystawa została zainaugurowana wernisażem, który wybrzmiał w poniedziałkowy wieczór, piątego grudnia tego roku. Pokaz jest oprawiony tekstem krytycznym Prof. Łukasza Konieczki, oraz autokomentarzem autora. Katalog towarzyszący wystawie zaprojektowała Olga Pawłowska.
plakat-seans
 
 
 
Konrad Kozieł urodził się w 1972 roku w Zamościu. Jest absolwentem Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Dyplom uzyskał w pracowni Profesora Józefa Sękowskiego w 1997 roku. Od 2007 roku pracuje jako asystent na Wydziale Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP w Katedrze Sztuk Pięknych,
w pracowni Rzeźby u Profesora Mieszka Tylki. W roku 2015 uzyskał stopień doktora w zakresie sztuki przyznany przez Radę Wydziału Rzeźby ASP w Krakowie. Jest autorem realizacji rzeźbiarskich i projektów architektoniczno–rzeźbiarskich. Zajmował się projektowaniem przedmiotów i architekturą wnętrz. Jest także autorem wystaw indywidualnych, uczestnikiem wystaw zbiorowych i ogólnopolskich konkursów rzeźbiarskich.
Wystawa jest do obejrzenia od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 20.00. Będzie trwać do 5 stycznia 2017 roku. Zapraszamy.
wernisaz-1wernisaz-2wernisaz-3wernisaz-5wernisaz-6wernisaz-7wernisaz-8wernisaz-9
 

Sens seansu

Spróbuję zacząć tak – rozróżnienie malarstwa od rzeźby wydaje się sprawą dość oczywistą. Malarstwo posługuje się kolorem na płaszczyźnie
i porusza się w przestrzeni dwuwymiarowej, rzeźba to świadome kształtowanie przestrzeni trójwymiarowej. To operowanie w dwu
i trójwymiarowej przestrzeni wydaje się być kluczowe, choć współczesność oferuje nam artystyczne propozycje, które wymykają się prostej
i jednoznacznej klasyfikacji. Sztuka naszych czasów chętnie akceptuje rozmaite transgresje, burzy konwencje, zaciera granice. Julian Schnabel
w 1980 przytwierdza do obrazu zatytułowanego The Exile rogi łosia (lub innego parzystokopytnego) wchodząc radykalnie w realną przestrzeń. Czy to znaczy, że jest również rzeźbiarzem? Powyższy przykład jako pierwszy przyszedł mi do głowy dla zilustrowania zauważalnej tendencji i proszę nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Z pewnością istnieją wcześniejsze lub bardziej spektakularne przypadki.

A może inaczej – rzeźby tworzono i tworzy się z różnych potrzeb. Na użytek kultu, dla zaspokojenia szeroko rozumianej funkcji użytecznej lub dla wyrażenia piękna (piękna na podobieństwo natury lub piękna dla samego siebie). Rzeźba więc mogła wywoływać strach lub respekt – po to Egipcjanie wznosili monumentalne posągi na odległych granicach królestwa; mogła pobudzać i potęgować religijne uniesienia, mogła być przedmiotem estetycznej kontemplacji, mniej lub bardziej przekonywująco organizować przestrzeń wokół nas lub (tylko czy aż?) naszą wyobraźnię. Mogła majestatycznie milczeć lub donośnie krzyczeć. Oczywiście to zdania z małymi korektami mogłoby zabrzmieć w czasie teraźniejszym bo w swej istocie potrzeba tworzenia obiektów trójwymiarowych wciąż rodzi się z tego samego pnia. Może to odwieczna potrzeba tworzenia nowych światów i podporządkowywania sobie otaczającej nas materii? Z pewnością wspomniane elementy zwykle mieszają się ze sobą budując tak ujmującą artystyczną rozmaitość. Można więc spotkać rzeźby, które patrzą na nas i takie, które do nas mówią. Tu dodam, że nie mam na myśli – że patrzą oczami i mówią ustami ale że w swym „pięknie” są oczekujące lub agresywne. Uwodzą nas i czule głaszczą lub uderzają i zmuszają do gwałtownej reakcji.

Konrad Kozieł z pewnością nie jest rzeźbiarzem jednej konwencji – rzecz oczywista przyjmując naturalny proces artystycznego przeobrażania się
i ciągłego poszukiwania najbardziej adekwatnego języka dla własnej twórczości. Nie mam czasu ani miejsca by skomentować całą drogę twórczą Autora, w której był czas na akademickie studia, interpretacje, formalne zderzenia, pomniki, obiekty i rzeźbiarskie instalacje. Koncentruję się na ostatnich latach i oczywiście na bieżącej wystawie. Wspomniana rozmaitość środków i języków nie jest w moim odczuciu konsekwencją wcześniej rozpoznanych możliwości i demonstracją własnych potencji (w filozofii Arystotelesa: to, co możliwe, możliwość zaistnienia lub przemiany) ale celowym dążeniem do zestawiania, a nawet przeciwstawiania sobie wybranych konwencji. W ten sposób nie powstaje jedna komplementarna narracja ale dialog, a może nawet spór. W takim kontekście użyta w tytule autokomentarza gra słów (sens i seans) wydaje się być emblematyczna. A widzę tu jeszcze jeden splot okoliczności. Galeria „Cztery ściany” nie oferuje rzeźbiarzowi dużego pola do aranżacji wystawy. Z oczywistych względów rozstawione obiekty muszą silnie oddziaływać na siebie wzajemnie tworząc rozmaite konteksty, związki, czasem opozycje. Powrócę jeszcze raz do wspomnianego tytułu, bo mam wrażenie, że intencją Autora było zbudowanie szczególnego „seansu różnych sensów”, wiec może nie próbujmy odnaleźć jednego rozwiązania raczej udajmy się na spacer w labiryncie.

I jeszcze jedna refleksja, której nie mogę sobie odmówić. Jako malarz nie jestem w stanie zignorować tak istotnego elementu jakim jest kolor
w rzeźbie Konrada Kozieła. Może warto nadmienić, że element ten nie jest jakimś novum w rzeźbiarskiej dziedzinie. Kolor towarzyszył rzeźbie praktycznie od zawsze, w Egipcie, Grecji, był komplementarnym elementem drewnianej rzeźby polichromowanej, w końcu na dobre zalągł się we współczesności rodząc takie owoce jak Niki de Saint Phalle, Anish Kapoor, Jeff Koons czy Tony Cragg, a rozpoczynają oni tylko długą listę rzeźbiarzy, których twórczość nie sposób wyobrazić sobie bez koloru. Ale wracając do poszukiwań „naszego” Autora. Po pierwsze nie jest to w jego wypadku kaprys czy pomysł na pojedyncze działanie, kolor od dawna jest obecny w jego twórczości i można go wręcz uznać za symptomatyczny dla ostatnich realizacji. Po drugie, jego rola nie jest sprowadzona do patyny, dekoracji czy innego formalnego zabiegu, który ma jedynie dopowiedzieć coś formie rzeźbiarskiej. Użyte kolory często atakują, ogniskują uwagę, budują atmosferę, nadają określone znaczenia (jak barwne druty-kable), są obecne w tytułach (Zielony Damaszek), tworzą swoisty nawias (kontekst?) jak w przypadku prac z użyciem motywu czarno żółtej taśmy ostrzegawczej, która choć wiążą się bardziej ze scenografią przestrzeni wokół to jednak drastycznie wpływa na odbiór i przesłanie (tu muszę założyć, że właściwie odczytuję intencje Autora). Może najbardziej symptomatyczne „malarskie myślenie” spotkałem na wystawie w Galerii „Szklanej” w Zatorze, a mam na myśli obiekt wyłaniający się bezpośrednio ze ściana Galerii (rock-scissors-paper III, 2015 r.). Odniosłem wrażenie, że owe „coś” wychodzące ze ściany opatrzone ramą mogłoby być spokojnie uznane za obraz.

Konrad Kozieł z pewnością nie zamierza odrywać kuponów od własnych umiejętności, nie boi się ryzyka i chętnie wciąga w jego obszar widza,
a zawołanie „Uwaga sztuka”, który pojawia się w mojej głowie gdy stoję wobec prac z motywem taśmy ostrzegawczej może być tyleż zaproszeniem co ostrzeżeniem. Patrząc na ostatni seans Konrada Kozieła zastanawiam się co przyniesie następny? Jakie sensy zostaną wypowiedziane i jakie zaskakujące materie posłużą do budowania nowych? Czy dzisiejszy SE[a]NS może być prefiguracją nadchodzących form i treści? Trudno powiedzieć. Jedno wydaje mi się oczywiste. Trzeba być gotowym na następne zdarzenia i kolejne „zderzenia”, na znaczeniowy rebus,
w którym wszystkie elementy: forma, materia, tekstura, anegdota, nawet słowa zawarte w tytule lub dołączonym, czasem zawoalowanym komentarzu igrają z naszymi oczekiwaniami, przyzwyczajeniami prowokując niebanalne refleksje.

Łukasz Konieczko
mobilna-farma-2016-rbez-tytulu-i-2016-rbez-tytulu-ii-2016-r